Prolog - Maszyna do opowiadania - Joanna W. Gajzler

Prolog

art: Triopse


Oto nadchodzi ten, który wprawia tryby w ruch.
Głoszący postęp, herold maszyn,
Bóg inżynier o tysiącu twarzy.
Nie lękajcie się jego metalicznego oblicza,
albowiem ciało jest rzeczą ludzką,
a prawdziwe anioły są ze stali.
Ni żelazo, ni złoto nie oprze się sile jego Woli.
Ognie wojny znaczą jego pierwsze kroki,
stawiane między tymi, którzy lękają się rozwoju.
Jego orężem jest wiedza,
technologia – jego tarczą.
Bądźcie wierni jego dogmatom, a otuli was srebrnymi skrzydłami.
Co wam zabrano, on odtworzy w stali.
Zakończy cierpienia wybranego ludu.
Nastanie epoka postępu.
Nadchodzi Bóg Maszyna.

Epifania Boga Maszyny, Mechalmanach 1,1-16

 

Przestrzeń wypełniały odgłosy pracujących nieustannie maszyn. Cichy stukot, klikanie, szemranie — każdy dźwięk znał swoją kolejność, jakby był nutą skomplikowanej kompozycji. Motyw powtarzał się, grany jednostajnie na zębatkach, przekładniach i innych elementach ze stali. Mówiono, że melodia machin w Pałacu Zmian jest dla zmysłów ukojeniem większym niż to dawane przez opiaty. Nie syczała tu para, nie ryczały silniki — tylko Wola dawała życie metalowi, płynąc w nim niezauważalnie jak krew w żyłach.

Po ścianach spływały niczym łagodny wodospad srebrne, przewijające się nieustannie tablice. Niektórzy przystawali, chcąc przeczytać spisane na nich dzieje i prawa. Czyjaś mechaniczna ręka sięgnęła w górę, by przetrzeć jedną z płyt. Blask świecących kryształów igrał na stalowych kończynach ludzi, którzy mimo ogromu zadań snuli się bez pośpiechu po długim pomieszczeniu.

Wielosegmentowe macki rozluźniły się, gdy dwie potężne srebrne kończyny opadły łagodnie na kamienną posadzkę, przyjmując na siebie ciężar ciała. Jedna z macek sięgnęła do lampy na biurku i otworzyła osłonę, trzy inne przysunęły eleganckie krzesło na kółkach. Spoglądając niepewnie w górę, mężczyzna usiadł na nim, wyciągnął ręce ku maszynie do pisania i zwilżył usta.

— Od czego zaczniemy?

Stojąca nad nim postać pogrążyła się w myślach, lecz po chwili odezwała się dziwnym, metalicznym, odczuwalnym w samych trzewiach głosem:

Tagard. Tagard Logor Szalan.

Brak komentarzy: