W dzieciństwie pisałam mnóstwo głupich opowiadań, o których wstyd wspominać, a i tak to robię i do nich wracam, bo – było, nie było – wszystkie te twory i potwory wciąż są w pewnym stopniu częścią mnie. Jeden z tych potworów skupiał się wokół pewnej piosenki biesiadnej, którą z pewnością słyszał każdy, kto – podobnie jak ja – ma nieszczęście mieszkać obok remizy, a weselny repertuar w tejże nie zmienia się od lat. I może i jestem prostą dziewczyną ze wsi, ale poszczególne zwrotki tej piosenki są dla mnie piękniejsze i bliższe mi niż jakikolwiek wzniosły poemat. Piosenka ta to „My, Cyganie”.
Z jakiegoś powodu często przypominam sobie jej słowa, kiedy wymyślam kolejne historie i zabieram się do pisania. Nigdy nie miałam ambicji na tyle wygórowanych, by udawać, że swoją twórczością dokonam jakiejś rewolucji czy przełomu w literaturze, by spodziewać się najważniejszych nagród, światowej sławy i uznania (choć w sumie to ostatnie byłoby miłe). Zawsze chciałam być po prostu bardem – kimś, kto dzieli się tworami swojej wyobraźni, kto ma do opowiedzenia wiele historii, które są po prostu ciekawe, które przyjemnie się czyta i które wzbudzają emocje (to znaczy inne od chęci spalenia egzemplarza). Słowa tej piosenki pozwalają mi myśleć, że jestem właśnie takim bardem, który musi śpiewać, by zostać usłyszanym – bez tego wszystkie światy z jego wyobraźni po prostu nie istnieją.
Niniejszym robię pierwszy krok ku temu, by zaistniały. Dziękuję, że zechciałeś poświęcić mi swój czas.
Na stronie znajdziecie opowiadania i fragmenty powieści, które piszę. Jednych i drugich będzie powoli przybywać – w celu śledzenia aktualności o nowych tekstach, zachęcam do polubienia mojego fanpage'a na Facebooku.
Do napisania!
Przyjemnie tu!
OdpowiedzUsuńChomik