To było tak: w pyrkonową sobotę czekałam na wygłoszenie dwóch prelekcji, na których nie spodziewałam się jakichś wielkich tłumów, ale i tak stres mnie zżerał od samego rana. Gdy wybiła godzina zero (a potem drugi raz) i okazało się, że chętnych jest tyle, że brakło miejsc na sali, stres wzrósł momentalnie, ale koniec końców chyba wyszło nieźle: było wesoło, były pytania, było sympatycznie. Zaraz potem popędziłam na sesję RPG, na której byłam pracownikiem Parku Jurajskiego i kiedy sobie uciekałam przed karnotaurem, zauważyłam powiadomienie, że ktoś mnie oznaczył w poście na Fejsie.
Tym kimś był fanpejdż Nagrody Fandomu Polskiego im. Janusza A. Zajdla.
Który ogłosił tytuły nominowanych opowiadań i powieści.
I jednym z tych tytułów był „Bóg Maszyna”.
MÓZG. W STRZĘPACH.
No bo wiecie, były te wszystkie pościki i przypominajki, ale one były tak trochę z obowiązku, bez szczególnych nadziei w tej materii, bo jakiegoś szumu tu nigdy nie było, A TU MASZ. Od kiedy tylko interesuję się fantastyką, ta nagroda wydawała mi się jednym z najbardziej znaczących wyróżnień i choć uparcie dążyłam do zostania pisarką, tak jakiekolwiek nominacje i nagrody były zawsze w sferze „a daj spokój, z czym do ludzi”. Od wczoraj jestem w szoku i nie wiem, kiedy mi to minie. xD
Chciałabym ogromnie podziękować wszystkim, którzy wierzyli we mnie bardziej niż ja sama i oddali głosy na „Boga Maszynę”, dziękuję też Wydawnictwu LIRA, bo gdyby nie postanowili zaufać debiutującej autoreczce z cegłą i bez znaczącego dorobku, to nie byłabym tu, gdzie jestem teraz. 💙
Brak komentarzy: